6.15.rano. Widok z okna miejsca w którym mieszkam. Noc miałem... dziwną. Nie mogłem zasnąć, choć wczoraj byłem zmęczony. Czułem się źle, przy czym nie potrafię dookreślić tu znaczenia słowa "źle". Po dłuższym czasie przewracania się w łóżku, z boku na bok, lub gapienia się w sufit, zrzuciłem kołdrę na podłogę, na której położyłem się. Wygodniej. Zasnąłem w dłuższą chwilę później, po otwarciu szeroko okien, a przecież było zimno. Cisza. Cisza aż boli.
Miejsce pracy. Mnóstwo trawy do wyharatania.
18.30 Po pracy.
Czuję najdrobniejszą kosteczkę i każdą komórkę każdego mięśnia. Długo, zbyt długo nie pracowałem fizycznie. Mimo wszystko czuję się dobrze. Miał rację koleś który powiedział że istocie ludzkiej trzeba ciężkiej pracy, żeby poczuła się człowiekiem.
Praca daje poczucie człowieczeństwa ale: PRACA a nie wyzysk. To takie rozwinięcie słów tego kolesia :)
OdpowiedzUsuńO ile zamierzona przeze mnie praca cuchnie mi wyzyskiem, to idę w swoją stronę. I tyle.
Usuń