czwartek, 17 września 2015

NIENAWIŚĆ

  Myślałem że ostatnim wpisem zakończę gadki o uchodźcach i ewangelicznej dobroci. Nic z tego. Wszędzie o tym pełno. Kłopot z migracją wyznawców islamu, ludzi innej niż ta jedynie ( w Polsce ) słuszna rasy, ludzi chcących polepszyć swój byt, w sposób zdumiewająco skuteczny i głośny wydobywa instynkty najgorsze, odzwierzęce, często podłe, przypominające zdarzenia z czasów bardzo realnego faszyzmu. Codziennie przeglądam prasę, wpisy na facebook'u. Mnóstwo - szczególnie wśród wypowiedzi fejsowych - wyzwisk, rynsztokowego chamstwa, sugerowania zachowań agresywnych. I to nie w jakiejś niszowej, marginalnej grupie zwykłych głupców. Językiem nienawiści wobec drugiego człowieka potrafią publicznie posłużyć się również ci ludzie, którzy na tych samych, publicznych forach użalają się nad losem bezdomnego kotka, psa, czy poważnie chorego na raka dzieciaczka znajomych. Zadaję sobie - obserwując coś takiego - pytanie, czy dobroć, czy miłość pojmowana jako postawa wobec innej istoty jest wartością ofiarowywaną w sposób wybiórczy i kierowany? No bo, czy wspomniany dzieciaczek znajomych ma jakieś mocniejsze umocowanie do prawa do życia, do pomocy niż człowiek innego wyznania? Czy pomiędzy nim a uchodźcą występują jakieś różnice w człowieczeństwie obojga? Co sprawia, że jedno zasługuje na upublicznione współczucie i nawoływanie do wspomożenia, do realnego wsparcia, a drugiemu nakazuje się, tu uwaga, cytat dosłowny, przy którym mnie mdli: "spierdalać i ruchać kozy"? Mógłbym zbyć to stwierdzeniem, że są to schizofreniczne zachowania kilku, zatrzymanych kiedyś tam w rozwoju, ludzi. Ale to zakrawa na bzdurę, bo oznaczało by to, że znaczący odsetek tego narodu zapadł na jedną z postaci schizofrenii. Nie postawię takiej... naciąganej diagnozy. Postawię inną: Ten naród dopadła pandemia nienawiści. Bo nienawiść to choroba.

Dzisiejsza Gazeta Wyborcza ( dział "wydarzenia", strona 5 ) donosi nam wprost, że nienawiść jest tu już zjawiskiem powszednim. Wręcz, wnosząc z lektury tekstu ( zdjęcie poniżej ), zjawiskiem okrzepłym, zmierzającym do zaakceptowania go tak dalece, że aż do bagatelizacji jego złych, często strasznych objawów. Władze samorządowe, zarządy służb mundurowych twierdzą wręcz, że to zjawiska znikome i incydentalne. Zacytuję za "Wyborczą": "Władze Białegostoku (...). Jednak tamtejsi policjanci i urzędnicy w rozmowie z AI (Amnesty International - dop.wł.) zaprzeczali, by w mieście był problem rasizmu. Tłumaczyli, że to były incydenty  kibolskie czy pojedyńczych pijanych osób. A do tworzenia przekonania, że w Białymstoku jest problem rasizmu, przyczyniają się organizacje samorządowe, które gromadzą takie zgłoszenia." I wiecie, czytam sobie ten zacytowany fragment, i docieram do wniosków następujących: 1) jak władze gadają, że coś nie istnieje, to znaczy że nie istnieje, choćby nawet istniało; 2) jeśli macie, drodzy Obywatele RP, ochotę natłuc czarnoskórego, lub kogokolwiek jakkolwiek odmiennego, to wskoczcie w łachy właściwego miejscowo klubu kibiców, a będzie Wam Wasz czyn nienawistny darowany i odpuszczony; 3) jeśli macie, moi drodzy, ochotę na czyny agresywne, to wypijcie zawczasu wódeczkę w ilościach znacznych, a postąpią z Wami jak w pkt.2; 4) dane gromadzone przez NGOsy, to rozsadniki defetyzmu i, jako takie, szkodzą w sposób poważny wizerunkowi Władzy, wizerunkowi Strażników Porządku Publicznego, wizerunkowi naszych anielskich, spokojnych, sielskich miast. Znaczy się że czarnoskóry może sobie wejść, z uśmiechem na ustach, do nocnego autobusu. Albo pójść, wespół ze swoją czarnoskórą rodziną na meczyk piłkarski. Albo, nieprzymierzając, taki gej, co to może tak zupełnie bez obaw wejść nocą do klubu w którym spotyka się ze znajomymi. Albo taki muzułmanin, tak bez cienia strachu, może sobie w parku dywanik porozkładać i pomodlić się chwilę. Albo taki bezdomny, bez troski o stan swoich kości, może sobie wieczorkiem uskutecznić drzemkę na ławeczce przy bloku. Wierzycie w to? Bo ja nie.

Kochani, kłopot z imigrantami z krajów muzułmańskich jest kłopotem dlatego, że migracja tych ludzi uruchomiła olbrzymie pokłady hejtu, strachu, absurdu. Strach jest pożywką dla strachu panicznego. Nienawiść kilku ludzi eskaluje w nienawiść tłumów, wyrażających to agresją. Absurdalne historie o wyczynach obcych podsycają wyobraźnie ludzkie do rozmiarów horrorów, co jest dopalaczem dla strachu i nienawiści. I tak w koło. I tak bez refleksji rozsądnej. Prawda miesza się z fantazją. Agresja jest usprawiedliwiana strachem tam, gdzie bać się nie ma czego, tłumaczona koniecznością obrony tak do końca nie wiadomo przed czym. Oliwy do ognia dolewają media. W sposób zupełnie bezkrytyczny nadają materiały spływające okrucieństwem, krwią, tragedią w najprzeróżniejszych jej obliczach. Bo to jest widowiskowe. Bo to przykuwa do ekranu. Bo to jest dynamiczne, głośne, jaskrawe. Nadawcy wydają się zapominać o tym, że to przede wszystkim oni kształtują opinie ludzi bezkrytycznych. Widok zdenerwowanego zmęczeniem, głodem, biurokracją uchodźcy może wzbudzić tylko strach. No bo do czego może być zdolny wkurzony muzułmanin? Na tak wytworzonych emocjach, z rozkoszą grają sobie kandydaci do stanowisk politycznych. Cóż bardziej nośnego w wyborach jak nie "Nie dla islamizacji" albo "Polska dla polaków", albo "Nie stać nas na uchodźców"? I te wszystkie wszy stające do wyborów, to robactwo rwące w koryto polityczne, doskonale wie co robi, stosując mechanizm psychologii tłumu: tłumowi jest źle, to daj mu wroga.A uchodźcy to kandydaci na wrogów wręcz świetni. Obcy. Tamci. Inni. Wspomniane wyżej hasła wyborcze są rzeczywiście wykorzystywane. Choć to, według człowieka myślącego, strzał w kolano. Takie nośne hasełko:" Stop dla islamizacji ". Posługują się nim tak zwani katolicy. Przyznają tym samym, że ich Kościół, katolicki, jest zbyt słaby na obronę przed wpływami islamu. Gdyby uważali swój Kościół za niewzruszony w obliczu napływających muzułmanów, nie krzyczeli by w ten sposób. Logiczne, prawda? Ot, ludzie małej wiary... Hasło "Polska dla polaków". No nic, tylko w życie wprowadzać. Wtedy amerykanie, na bazie hasła analogicznego, spakują bardzo liczną polską diasporę. Anglicy zrobią to samo. I Szwedzi. I Niemcy. I co wtedy? Polskę zaleje mnóstwo polskich uchodźców z zachodu. No to trzeba będzie bać się ich. Przecież to uchodźcy. Logiczne, prawda? "Nie stać nas na uchodźców". No pewnie że nie stać. Nie można przecież ograniczyć wydatków kancelarii Prezydenta, kancelarii Premiera, kancelarii Sejmu, Senatu. Nie da się. Ale wozić mebelki za W.Sz. Panią Premier, po całym kraju, to się już da? Zresztą, kpię sobie tu. A tak bez kpiny: gdyby Kościół, pewnej niedzieli, przekazał po jednej tacy z parafii na koszty przyjęcia uchodźców, to kłopot byłby zażegnany. Jestem pewien, że kupa szmalu by się zebrała. A taki gest, sam w sobie, był by świetnym przyczółkiem do tego, by Kościół, ten najbliższy ludziom, parafialny, zaczął głosić filozofię wartości wyższej. Filozofię dobroci. Tę samą, której nauczał Chrystus. Kościół ma do tego mocną podstawę: Sobór Watykański II popisał się deklaracją o szacunku wobec muzułmanów! Przyznam, że zupełnie nie rozumiem, dlaczego księża pomijają kwestię otwarcia na uchodźców i pomocy im. Pewnie z podobnej przyczyny, dla której pewni politycy głośno wzywają do zaniechania pomocy. Łatwo stracić autorytet. Albo jego nędzne resztki.

Nienawiść. Ta rodząca agresję aberracja bezrozumnego umysłu, bierze się z frustracji. Z niemocy. Z osobniczych ułomności. Z zamknięcia na głos rozsądku. Z nieumiejętności krytycznego myślenia. Nienawiść jest chorobą głupców, ludzi z racji swej głupoty niereformowalnych. Zatem wy wszyscy, którzy piszecie wszędzie gdzie tylko się da, o tym jacy to uchodźcy źli, jacy niedobrzy, jacy be i fuj, otóż wy wszyscy rzygający hejtem, przemocą, agresją, jesteście bardzo chorymi głupcami. Cierpicie na nienawiść.